Zmiana czasu powoduje, że wydłużają się wieczory i jakoś tak zwykle mam, że w tym okresie częściej łapię za lutownicę i coś dłubię. W zasadzie eksperyment z matrycą uświadomił mi jak brakowało mi zapachu topionej kalafonii i uczucia, że robię coś nie wirtualnego.
Aby była jasność to nie jestem elektronikiem. Potrafię połączyć cyną kabelki z płytką drukowaną i czasami nawet zamiast płomieni po włączeniu coś zadziała. Na studiach starano się wtłoczyć mi do głowy wiedzę z zakresu elektrotechniki i elektroniki, ale bez większych sukcesów. Jednak gdy widzę jakiś fajny projekt w sieci, gdzie z rzeczy walających się pod ręką można łatwo zrobić coś fajnego to od razu zabieram się do roboty. Tak było z kamerką internetową, którą wyposażyłem w optykę z kamery VHS. Tam nie trzeba było może nic lutować, ale chodziło o to aby zrobić coś z niczego.
Bardzo często projekt jest tworzony i nie ukończony jak było z komputerem RawSteel tworzonym na LAN_Wars. Zrobiłem w nim kilka przeróbek, a ostatnia polegała na wyciągnięciu przycisków Power, Reset na zewnątrz, a zamiast diody informującej o pracy dysku podłączyłem analogowy wskaźnik wskazówkowy. Wszystko zadziałało, ale nie udało się doprowadzić tego projektu do stanu ładnego, czyli takiego gdzie wszystko by było zamontowane na stałe.
Wszystkie projekty zaczynają się od pomysłu, a ten bierze się z jakiejś potrzeby, albo z podpowiedzianego projektu, który ktoś już zrealizował. Potem jest projektowanie i tworzenie, czyli ta fajna część pracy z lutownicą i muzyką na uszach. To znowu prowadzi to działającego konceptu i najczęściej na tym się kończy – niestety. Co innego dowieść, że potrafi się coś zrobić, a co innego zastosować to w codziennym życiu. Takim projektem jaki ciągle działa jest Xpenology, ale tam nie była w użyciu lutownica, więc w zasadzie nie powinienem tego liczyć.
Ale wracając do tytułu to mam zamiar go trochę rozszerzyć o kolejny element, a w zasadzie o kolejne osoby w postaci moich latorośli. Już przy zabawach z matrycą dziewczyny destrukcyjnie bawiły się rozlanymi matrycami, i pomagały podczas pierwszego włączenia. Może uda się im – przez zabawię – wpoić kilka podstaw i pokazać to, czego nie pokazali mi w szkole ani na studiach?