Qrcze to już 20 odcinków o awariach komputerowych i na tą okazję trafił mi się mój znienawidzony model HP Pavilion. Czemu nie lubię tego modelu? Powodów jest kilka, z czego więcej to subiektywne odczucia niż 2 powody techniczne. Pierwszy z nich to słynna awaria chipsetu, który ze względu na technologię ROHS "rozlutowywał" się od płyty (podobna awaria dotyczyła kart graficznych). Drugi powód to budowa wewnętrzna tego modelu. O ile jakiegoś IBM'a/Lenovo w wersji ThinkPad demontuje się po prostu bajecznie prosto i nie trzeba wszystkiego odkręcać aby np. wymienić wentylator czy nałożyć nową pastę na procka, to w "pawulonach" wszystko jest tak porobione, że rozkręcanie zaczynam od kartki i ołówka i dokładnie spisuję co kiedy było robione. Z subiektywnych odczuć to: świecące plastiki, świecąca matryca, często nietypowe rozwiązania (głównie większe matryce). Wracając do awarii to laptop dotarł ponieważ w wyniku kilku zbiegów okoliczności jeden klawisz odskakiwał, więc osoba go chciała wymienić, ale potrąciła maszynę i ta zaliczyła lot z biurka z nagłym hamowaniem na podłodze. Laptop przestał działać więc jakiś pomysłowy user rozkręcił go celem sprawdzenia czy może jakieś napędowe krasnoludki nie powypadały w wyniku lądowania. No niestety user podczas demontażu połamał część plastikowych zatrzasków, pogubił gumki od matrycy (po kiego ją rozkręcał pozostanie pytaniem), pogubił śrubki, po montował wszystko prowadząc kable antenowe i od mikrofonu jak mu się wydawało, przez co część z nich była przyciśnięta lub załamana przez elementy obudowy. Oczywiście rozkręcenie i poskładanie laptopa nie usunęło awarii (tu nie ma analogii do Windowsa) i tak laptop dotarł do mnie. Laptop żyje i ma się dobrze, ale to co zastałem w jego wnętrzu powoduje, że jestem za obcinaniem użyszkodnikom dłoni za pchanie ich gdzie nie trzeba.
A c oz niespodziewanymi zabawkami? Otóż dotarły do mnie dwa terminale HP Compaq T5300. Nie mam do nich zasilacza, ale ponoć działają. Zobaczę czy da się dla nich znaleźć jakieś zastosowanie.