Jeśli ktoś lubi seriale to w ciągu ostatnich kilku lat mógł w zasadzie nie wychodzić z domu. Do koloru i wyboru mamy seriale od średniowiecza, po futurystyczne wizje świata. I tu pojawia się seria o hacker’ach, który trzyma się kupy i o ile nie wiem czy mi się bardzo podoba czy nie to kwestie włamań i socjotechniki są bardzo dobrze pokazane.
Tych co myślą, że jest to recenzja od razu wyprowadzę z błędu. Mam zamiar krótko opisać kilka aspektów serialu, które mogą pomóc w uświadamianiu użytkowników w kwestiach związanych z bezpieczeństwem danych.
Osobiście niektóre sceny mógłbym pokazywać na szkoleniach z bezpieczeństwa jako przykłady ataków i nie mówię o włamaniach z poziomu Internetu, ale o tych atakach, które wskazują człowieka jako najsłabsze ogniwo w bezpieczeństwie. Jestem też pewien, że większość tych ataków była by skuteczna, a sam mam w głowie kilka takich, których jestem pewien, że moi użytkownicy podali by niedozwolone dane lub dali dostęp do stacji komputerowej.
Serial ma tą zaletę, że mówi językiem przystępnym i nawet pospolity Kowalski może się w nim odnaleźć. Dzięki temu Kowalski zobaczy, że wtykanie do USB rzeczy znalezionej na parkingu to nie najlepszy pomysł podobnie jak stosowanie haseł składających się z danych osobowych. Klimat i sceneria odcinków pokazują świat rzeczywisty, a hackerzy nie mają wymyślnych laptopów, gadżetów jak z filmu o Bondzie czy idealnych fryzur. Pokazano że w głównej mierze chodzi o sposób myślenia, analizowanie i oczywiście posiadanie wiedzy. Dla tych ludzi dokumentacja dostępna w sposób legalny może posłużyć do znalezienia luki bezpieczeństwa. Nowością jest jednak ujęcie człowieka też jako formy systemu gdzie lukami są jego skrywane tajemnice, których ujawnienie mogło by zniszczyć karierę albo i życie.
Także o ile widz zacznie się zastanawiać nad swoim codziennym postępowaniem w Internecie, o tyle serialowi uda się misja edukacyjne, której nie zamierzał pełnić.