Wszyscy wiemy, że szybkość komputera zależy od jego najsłabszego elementu. Pomijając użytkownika, najsłabszym ogniwem (pod względem prędkości i awaryjności) jest bardzo często dysk twardy. W zasadzie praca na zwykłym HDD mija się obecnie z celem. Problem może się pojawić w momencie gdy nie bardzo da się sklonować stary dysk na SSD ze względu na pojemność lub błędy na dysku źródłowym. W tym przypadku był problem i z wielkością i z błędami.
Gdy trafia mi się przeniesienie systemu na dysk SSD to cała akcja zamyka się w jednym wieczorze i użyciu oprogramowania do klonowania dysku/partycji. Czasami tylko system nie wstaje i trzeba się wspomóc naprawą systemu poprzez użycie dysku instalacyjnego Windows. I to w zasadzie na tyle.
Jednak przesiadka na SSD często odbywa się ze względu na zaistniałe problemy ze starym dyskiem twardym. Wtedy trzeba kombinować. Zwykłe programy do klonowania nie pozwolą na zdublowanie dysku, w przypadku gdy na “źródle” są błędy. Na szczęście jest jeszcze Clonezilla i opcja pomijania błędów. Jednak oprogramowanie to ma czasami (a w moim przypadku zawsze) problem z przenoszeniem systemu z większego dysku na mniejszy. Z tego też powodu na zdjęciu poniżej widać instalację z taką ilością dysków wszelkiej maści.
Ponieważ dysk źródłowy miał już problemy należało zabezpieczyć dane w takiej formie jakiej były. Na dysk przenośny trafiły więc bazy danych, zdjęcia, dokumenty i inne rzeczy wskazane przez użytkownika. W kolejnym kroku próbowałem klonować dysk, ale wywalało cały proces na pierwszym bad block’u. Należało więc użyć wspomnianego oprogramowania Clonezilla, ale próba przeniesienia danych z dysku 750GB na dysk 240GB zawsze dawało błąd dotyczący właśni wielkości. Czwarty krok polegał więc na użyciu Clonezilli, ale jako dysk docelowy zastosowałem stary dysk 1TB i dodatkowo wskazałem aby oprogramowanie nie zatrzymywało się jeśli wykryje jakiś błąd. Po 4h pracy udało się sklonować dysk. Nie pozostało więc już nic, tylko znowu uruchomić normalne klonowanie, ale ze sprawnego dysku 1TB na 240GB SSD. Tiaaaa, sprawnego. Dopiero przy drugiej próbie przypomniałem sobie dla czego dysk o pojemności 1TB leży na półce nieużywany. Trafił on do mnie ponieważ potrafił się samoczynnie wyłączyć i włączyć ponownie. No ale do trzech razy sztuka.
Udało się.
Klonowanie zakończone, więc SSD trafia do laptopa i start. Niestety w tym momencie Windows 7 zakomunikował, że nie da rady i że trzeba użyć dysku instalacyjnego, w celu przeprowadzenia naprawy systemu. No i tutaj kolejny problem bo system z USB nie chciał wystartować, a napęd DVD za nic nie chciał czytać płytki instalacyjnej. Na szczęście mam kilka starych laptopów i po szybkiej “transplantacji” udało się przeprowadzić naprawę i całość (w końcu) ruszyła.