Jakieś dwa miesiące temu miałem przypadek awarii jasno wskazującej winowajcę: dysk twardy. Komputer się wiesza, czasami się odpala, a czasami nie, odłączenie dysku powoduje, że przynajmniej można odpalić coś z płytki. Podobnie było tym razem i po odłączeniu dysku zabrałem się za stawianie systemu na innym. No problem w tym że o ile instalacja jakoś przeszła to już po pierwszych minutach działania komputer pokazał na ekranie kolor niebieski i stwierdził że się jeszcze raz chce uruchomić. No co jest? Po kilku próbach już myślałem że to może płyta coś niedomaga. Pozostało tylko wszystko połączyć na pajęczynkę i drogą eliminacji dochodzić sprawcy. Na szczęście szybko wyszło że to jedna kość pamięci ma problemy egzystencjonalne. Nie dawała błędów tylko powodowała zawieszenie komputera zawsze w tym samym momencie testu.
No cóż może po fali awarii twardzieli przyszła fala awarii pamięci RAM?