Menu Zamknij

Poniedziałek z (prawie) nagrodą Darwina

Na szczęście prawie.
Siedzę sobie w swoim pokoiku, aż nagle zaczynam słyszeć pipczenie charakterystyczne dla UPS'a gdy brakuje mu prądu. Idę korytarzem, ale jakoś przestało. Za chwilę jednak wołają mnie na koniec korytarza gdzie okazało się, że kaloryfer jest odpowietrzany przez "techników", którzy "jakoś" rozłączyli zasilanie UPS'a. Patrzę jednak co tam się dzieje i widzę że woda z kaloryfera leje się pod kable i ww. UPS. Klasyczny WTF? na twarz i pytam czy nie lepiej rozłączyć wszystko jak się wodą leje po podłodze ZANIM zacznie się pracę. W odpowiedzi dostałem stwierdzenie, że nie leje tylko trochę się ulało oraz że nic się nie stanie.
No bo 220V wie, że jak są technicy to ma ich omijać szerokim łukiem (najlepiej elektrycznym).