Jakoś ostatnio trafiło do mnie kilka komputerów z różnymi awariami. A to zasilacz wyzionął niebieskiego ducha, a to użytkownik "czyszcząc" dysk wywalił połowę systemu, a to komuś dziecko z klawiatury od laptopa zrobiło puzzle. Jedna awaria była specyficzna bo pomimo ewidentnej ingerencji dzieciarni w port USB komputer nadal działa. Podobno dzieciakom spodobał się port i sprawdzały co można do niego upchnąć. Jak już nic nie wchodziło to popychali śrubokrętem, który zrobił zwarcie tak fajne, że potopiło plastiki, a płyty nie uwaliło. Ot sprytna dzieciarnia.