Menu Zamknij

Jak robić inwentaryzację to tylko automatycznie – OCS Inventory+GLPI

Ufff, po wielu podejściach, gdy brakowało mi głównie czasu lub w trakcie wychodziło coś "ważniejszego", udało mi się w końcu uruchomić OCS Inventory razem z GLPI. Cóż to jest zapytacie? (Osoby nie związane z IT mogą sobie darować dalsze czytanie)
Mówiąc baaardzo ogólnie OCS Inventory służy do przeprowadzania inwentaryzacji sprzętu komputerowego, a GLPI zasysa zebrane dane, które można uzupełnić i wygodnie przeglądać. Są jeszcze inne funkcje jak wsparcie techniczne, zdalna dystrybucja oprogramowania, wspólna baza wiedzy i wiele innych, ale na razie skupiam się nad samą inwentaryzacją.
Generalnie pomysł aby to uruchomić wziął się po lekturze 36 numeru Dragonia Magazine gdzie została opisana sytuacja gdzie dwóch informatyków zabrało się za informatyzację placówki szpitalnej. Czytało się to fajnie i kilka pomysłów jest do użycia, ale właśnie kwestie inwentaryzacji automatycznej najbardziej mi się spodobały.
Na początek kilka danych:
1. Serwer na jakim całość postawiłem to Ubuntu Server i386 10.10. Wiem że to nie jest super dystrybucja do celów serwerowych, ale na razie działa i do czasu, aż nie przeniosę całości oprogramowania oraz bazy na normalny serwer, musi wszystko działać na normalnym desktopie (1,6GHz Athlon XP, 1 GB RAM, 40GB HDD).
2. OCS jak i GLPI budowane jest w oparciu o bazę danych MySQL 5.1.
3. Do wygodnej pracy postawiony jest też Webmin i PHPmyadmin (to drugie raczej z przyzwyczajenia bo Webmin załatwia większość spraw).

Sam proces instalacji wymaga od administratora podstawowej wiedzy o Linux'ie, zarządzaniu bazami i koniecznie znajomości angielskiego. Serwer OCS Inventory można wprawdzie zainstalować na maszynie z oknami na pokładzie, ale jakoś nie lubię za bardzo do takich zadań używać Windowsów.
Dane zrzuca się na serwer za pomocą poinstalowanych agentów, a do OCS Inventory i GLPI dostajemy się panelem Webowym. Po instalacji i pierwszym wywołaniu panela jednak nic nie zobaczyłem, ale przez to że źle zainstalowałem agenta na własnej maszynie. Potem było już z górki. Kolejne stacje pojawiały się na ekranie i wystarczyło je zaimportować do GLPI. Tam można uzupełnić dane o lokalizację danego sprzętu, dokument np. gwarancji lub zakupowy; zobaczyć podłączone dyski fizyczne i sieciowe, drukarki, nadawać numery inwentarzowe i wiele, wiele innych.

Komu polecam taki zestaw? W zasadzie wszystkim, którzy mają "pod sobą" więcej niż 15 komputerów w jednej lokalizacji. Wiedza jaką w ten sposób się zyskuje jest nie do przecenienia, a wiedzą to szczególnie ci, którzy musięli na piechotę tworzyć dokumentację zasobów IT w jakimkolwiek miejscu.