Dziewczyny zobaczyły reklamę jakiś tam witamin, które są w proszku, sypie się je na język i ma fajnie w buzi strzelać. Wczoraj owy specyfik został zakupiony i zaaplikowany po czym dziewczyny ze zdziwieniem:
– Ale miało strzelać;
– I łaskotać w język;
– Pani z telewizora nas okłamała.
Padłem
Drugi przypadek to nie działanie kanału z satelity z bajkami. Starsza córka patrzy na ekran gdzie widać moc sygnału satelitarnego i wali tekstem:
– Tato ale to się dziwnie ładuje.
Wyjaśniam: sygnał skakał od 80 do 97% i tak ciągle, a ona przyzwyczajona do internetu wie że procenty narastają a nie spadają podczas ładowania bajki.
Trzeci tekst, a w zasadzie pytanie znowu starszej córki:
– Tato jak byłeś mały to w co grałeś (w znaczeniu na komputerze);
– W nic, bo nie miałem komputera;
– Jak to nie miałeś komputera? A laptopa?
Update:
Czwarty tekst. Wymieniam opony w rowerze starszej córki, a tu wpada młodsza latorośl, patrzy co robię i wali tekstem:
– co tam tato, latka lecą?
Mało nie padłem.