Jeszcze parę lat temu posiadanie w domu komputera było czymś wręcz elitarnym. Sam zakup można by porównać do zakupu nowego samochodu gdzie wszechwiedzący sprzedawca doradzał, zachwalał i malował obraz typu "jaki piękny stanie się świat jak dokonamy tego zakupu" (niezależnie czy to był komputer czy samochód). Jeszcze kilka lat temu posiadanie w domu serwera było czymś niwyobrażalnym bo te były tylko dla dużych firm i instytucji. No ale mamy XXI wiek i jak to mówią czasy się zmieniły. Teraz wszyscy posiadamy kolekcję zdjęć często przekraczającą kilka GB, kolekcję filmów, kolekcję muzyki i do tego bardzo często posiadamy więcej niż jeden komputer. Jak jesteśmy bardzo przywiązani do swoich zbiorów to chcielibyśmy mieć do nich dostęp o każdej porze dnia i nocy. I tu powstał pomysł domowego serwera. Od jakiegoś czasu można słyszeć, że Microsoft wprowadza na rynek system właśnie o tym pzreznaczeniu. No ale popatrzmy na to inaczej, a mianowicie z perspektywy szarego usera posiadającego w domu jeden komputer stacjonarny, jednego laptopa, i mieszkanie o powieżchni 50m2. System w wersji serwer można oczywiście zainstalować na własnym komputerze ale jakoś to się kłuci z moją definicją serwera. Może jest inne rozwiązanie? Otóż jest i to wcale nie nowe. Pomysł polega na zamknięciu samego dysku twardego do obudowy z małym systemem operacyjnym. Jeśli dodamy że obudowa ma porty USB, LAN, WLAN i potrafi za pomocą oprogramowania ściągać pliki z sieci torrent to otrzymujemy fajny i mały "serwerek". Więcej na ten temat można przeczytać na stronie PC Lab.