Rzeczy “pierwsze” zawsze zapadają w pamięć najbardziej. Nie ważne czy to samochód, dziewczyna, instalacja “okienek” czy tytułowy komputer. W moim przypadku “ten pierwszy” otrzymałem od rodziców dopiero po dostaniu się do szkoły średniej. Nie zapomnę tego dnia jak rozpakowywałem pudełka, podłączałem wszystkie kabelki i po raz pierwszy włączyłem “potwora”.
To teraz w kwestii konfiguracji:
- Procesor: Cyrix 486DX2 50MHz;
- Pamięć RAM: 4 MB EDO RAM;
- Dysk twardy: 540 MB;
- Stacja dyskietek: 5,25” i 3,5”;
- Karta graficzna: Advanced Logic (PCI) 512 kB;
- Monitor: Samtron 15” (mam go do dziś).
W komplecie, który kosztował blisko 2300 zł (teraz dokładnie nie pamiętam) NIE było ani karty muzycznej (drogi luksus jak na owe czasy) ani napędu CD-ROM (bardzo drogi luksus jak na owe czasy).
Pierwsze dni zleciały na frywolnej instalacji gier (qpa dyskietek) ale już dnia trzeciego komputer wylądował w serwisie bo “się zepsuł”. Okazało się, że nie “zepsuł” tylko miał wirusa i oczywiście nie “się” tylko ja go tak załatwiłem. Od serwisu dostałem jedynie słowa uznania co do czasu jaki potrzebowałem na “załatwienie” kompa.
Komputer przeszedł kilka zmian, a mianowicie po kilku tygodniach dokupiłem od kumpla (osobistego GURU komputerowego) używaną kartę zgodną z SoundBlasterem 2.0 wraz z głośnikami pasywnymi (60 zł pamiętam jak dziś). Ten dźwięk w 22kHz to było coś!! Następnie dokupiłem kolejne 4 MB RAM (sprowadzane z Opola przez chyba 7 pośredników). Na samym końcu kupiłem CD-ROM x8 (w sklepie za jakieś chore 250 zł).
To były czasy jeszcze MS-DOS’a, Norton Commandera i tony dyskietek, oraz dokładnego poznawania plików autoexec.bat i config.sys. Czasami aby uruchomić jakąś grę trzeba było “szukać” wolnych 60 kB pamięci podręcznej, uruchamiać programy “powiększające” RAM i kompresujące dyski twarde. O oglądaniu filmów na kompie nikt nawet nie marzył, muzyka w formacie MP3 nie istniała, a gry miały grafikę w rozdzielczości 320×240. I teraz to się może wydawać śmieszne lub nawet niemożliwe, ale za parę lat będą też tak oceniać nasze sprzęty.
Podsumowując: do tej pory w warsztacie mam komputer tej klasy (tylko z lepszymi podzespołami) i czasami uda mi się go odpalić żeby posłuchać MOD’a na Gravisie (dla niewiedzących: k.muzyczna konkurencyjna w “tych” czasach dla SoundBlastera) lub aby zagrać w X-Winga.