Menu Zamknij

Byłem na LAN’ie

Daaaawno nie byłem na LAN'ie na którym grałem, a do tego nie spałem ani minutki przez całą noc. Pomijając fakt, że byłem najstarszy na całej imprezie, to nie dane mi tego było odczuć. Inaczej mówiąc łoili mnie bez szacunku, chociaż w UT'99 udało mi się dwa razy zaliczyć pierwsze miejsce. Jednak w innych grach nie było dla mnie litości i dobrze, bo granie już nie jest dla mnie, a przynajmniej nie na poziomie pozwalającym współzawodniczyć z kimkolwiek. Tak, jestem starym graczem i częściej wspominam "stare dobre czasy" niż próbuję grać w najnowsze tytuły. Zmieniając temat to aby wytrzymać całą noc posiłkowałem się jakimś dziwnym napojem typu "power" co zaskutkowało trzęsieniem rąk i jednak dotrzymaniem do rana. Oczywiście jak padłem na łóżko o 7:30 to wstałem przed południem, a przez resztę dnia miałem tryb ZOMBIE, ale grałem.
W pamięci mam jeszcze LAN'y z czasów studenckich gdzie zdobycie przełącznika 8 portowego czy jakiejś większej ilości przewodu UTP, nie mówiąc o wydzieleniu komputera, który miał robić za serwer, było nie lada wyczynem. Teraz to już nie jest problem. Problemem obecnych imprez (których w formacie kameralnym jest co raz mniej) jest zapewnienie odpowiedniego łącza internetowego, bo część gier nie ma trybu "over LAN" i gra się na serwerach producentów. W takich okolicznościach to już przestaje być typowy LAN tylko wspólne granie. Ludziom nie chce się taszczyć sprzętu (a przecież teraz są już laptopy i lekkie monitory LCD zamiast ciężkich CRT) po to aby pograć z kimś kto siedzie obok i tak na serwerze, Niemczech czy Danii. Może przecież to robić wygodnie w domu, na własnym krześle, przy własnym biurku. A jednak znajdzie się kilku zapaleńców, dla których taka impreza ma sens i chwała im za to że im się chce.