Szukałem kilku części do mojego "nowego" kompa (muszę go jakoś nazwać) i trafiłem na stare Bajtki z lat '95 – '96. Z łezką w oku patrzy się teraz na zapowiedzi matryc aktywnych do notebooków czy myszek z optyką zamiast kulki. Zastanowiło mnie jednak coś innego. W tamtych czasach było kilka znaczących firm produkujących karty muzyczne. Wszystkie lub większość spełniało warunek kompatybilności z SB Pro i na tym ich podobieństwa się kończyły (no chyba że były na takich samych chipach). Teraz sytuacja wygląda tak, że są karty Creativa i powoli coś tam ASUS'a oraz kupe układów zintegrowanych zwykle opartych na Realteku, SiS'ie czy C-Media. Jak się jednak zapytać kogoś o kartę muzczną to będzie odpowiedź: Sound Blaster. Kiedyś tak nie było. Podobnie jak teraz wśród układów graficznych jest walka pomiędzy ATI i NVIDIĄ tak kiedyś walczyły firmy Creative z Gravisem i do tego było Terratec, Yamaha i kilku innych graczy. Ze względu na posiadanie teraz staruszka, a w nim GUS'a to słychać od razu różnicę w odniesieniu do SoundBlastera. Zapuściłem sobie Descenta (mega gierka) i moje uszy prawie nie rozpoznały ścieżki dźwiękowej. Ilość instrumentów powala. Następnie Doom i to samo. Niestety próbę czasu przetrwała tylko firma Creative i to ona dyktuje trendy w świecie kart muzycznych.