Uwielbiam historie, w których użytkownicy praktycznie niszczą swoje urządzenia i dziwią się, że serwis nie chciał im przyjąć reklamacji. Ta historia to dokładna odwrotność przytoczonej sytuacji.
Historia przedstawia się następująco: tablet trafia do sklepu, ten spisuje reklamację, tablet trafia do serwisu, ten odrzuca reklamację ze względu na “drobne rysy”. Zaznaczam, że opis reklamacji to “urządzenie nie działa”, a serwis stwierdza, że rysy były spowodowane ingerencją użytkownika. Na początek zdjęcia poglądowe samego tabletu i wydruku od serwisu ze wskazaniami gdzie te śmiertelne rysy wystąpiły.
Tak więc “rysy zagłady” są dwie. Jedna na FOLII zabezpieczającej aparat tylny, a druga w okolicach gniazd SIM. A jak powstały owe rysy? Pewnie przez demontaż klapki zabezpieczającej gniazda SIM i karty pamięci. Samo zaś urządzenie nie włącza się bo jest rozładowane, a po podłączeniu do ładowarki na chwilę wyświetla ikonę ładowania i za chwilę ta znika i tak w kółko. Te rysy nie były ani w okolicach portu USB, ani w żadnym innym elemencie, które mogło rzeczywiście wpłynąć na zasilanie lub działanie tabletu.
No cóż, serwis wie lepiej. Użytkownik będzie próbował drugi raz złożyć reklamację z prośbą o wskazanie zależności przyczynowo-skutkowej pomiędzy zarysowaniami, a problemami z zasilaniem urządzenia.