Nie będę ukrywał że lubię firmę Ubiquiti, ale do tej pory miałem ograniczoną możliwość bawienia się ich kamerkami. Nie pamiętam już nawet jak trafiłem po raz pierwszy na tą firmę, ale było to po przykrych doświadczeniach z urządzeniami bezprzewodowymi, które miał niby być profesjonalne, a okazały się fajnym sprzętem z kiepskim oprogramowaniem. Oczywiście wiem o Mikrotiku i możliwościach tego rozwiązania, ale w momencie gdy szukałem łatwego w uruchomieniu urządzenia, MTki nadal były dość drogie i zarządzane z konsoli. Konfigurowałem kilka mostów i parę małych sieci w oparciu o różne urządzenia Ubiquiti i zawsze proces konfiguracji oraz montażu był szybki i przyjemny.
Wróćmy jednak do kamery. Jej zadaniem ma być monitorowanie pomieszczenia w trybie wykrywania ruchu, w godzinach, w których nikogo nie powinno w pomieszczeniu być. Dodatkowo alarmy mają wysyłać maila z informacją o tym że kamera rozpoczyna nagrywanie. Jakie ma parametry? W zasadzie wszystko czego do szczęścia potrzeba: jest to kamera IP, przetwornik obsługuje rozdzielczość 1280×720 w 30 klatkach, mamy wbudowany oświetlacz podczerwieni, zasilanie oczywiście PoE oraz koszt około 500 zł. Tylko jest jedna “*”, o której trzeba wiedzieć decydując się na urządzenia z serii UniFi i mFi. Mianowicie jest to konieczność uruchomienia programowego kontrolera. Tak więc jedyne co można skonfigurować w panelu urządzenia to adres IP, adres kontrolera, zmiana hasła dostępowego i podgląd wydajności i logów. Całość konfiguracji kamery i nagrywanych materiałów leży po stronie oprogramowania, które można pobrać i zainstalować i na Windowsie i na systemach Linux (paczki .deb). Można też doliczyć do rachunku około 1100 zł i kupić preinstalowany rejestrator/kontroler w małym i zgrabnym urządzeniu. Jakie ma to oprogramowanie możliwości? Po pierwsze zarządzanie jest przeglądarkowe co może być i wadą i zaletą. Po drugie jeśli ktoś liczył na zrzucanie pojedynczych klatek to niestety tego nie zrobi, podobnie jak nie ma przesyłania na serwer FTP. Materiał filmowy zapisuje się w domyślnym miejscu i my decydujemy czy starsze materiały się nadpisują lub czy są kasowane po określonym czasie. Oczywiście miejsce można zmienić, ale tylko na zasób zamapowany. Po trzecie intuicyjność też nie jest mocną stroną tego softu, ponieważ jeśli z kilku miejsc mogę wejść w te same ustawienia, lub z kilku miejsc mam dostęp do materiałów, to potrzeba więcej niż chwilki aby się przyzwyczaić. Producent najwyraźniej chce aby jego oprogramowanie było proste (inspiracja nadgryzionym jabłkiem), ale dla osób chociaż trochę obytymi z tematem po prostu zabraknie niektórych opcji. Do mojego zastosowania wystarczy. Projektując jednak większy monitoring trzeba będzie się mocno nagłówkować nad tym jak to ma wszystko działać i czy opcje dostępne w tym rozwiązaniu są wystarczające.