Jednym z przewodnich wątków filmów S-F jest zły system operacyjny, który tak się rozrósł, że doszedł do wniosku że ludzie są mu zbyteczni i trzeba ich wytępić. Znamy to? Ależ oczywiście. Czy to Odyseja Kosmiczna, Terminator, czy tona innych tytułów prawi nam o tym jak to zbyt inteligentny system dochodzi w końcu do wniosku że stwórca jest ułomny więc trzeba go “kilnąć”. Film “Her/Ona” pokazuje nam troszkę inne podejście do kwestii sztucznej inteligencji w postaci systemu operacyjnego, ładnie nazwanego OS1. Mógłbym w tym momencie zrobić coś w postaci recenzji i pisać jak to w ciekawy sposób ukazano relacje pomiędzy człowiekiem, a oprogramowaniem, ale za miast tego powiem, że dawno się tak dobrze nie bawiłem. Serio. Nie pamiętam już kiedy film pokazywał w tak ciekawy sposób fabuły. Jako informatyk przeraziło mnie (troszkę), jak niewiele nam brakuje aby taki system stworzyć i w zasadzie się w nim zatracić. Przecież systemy o nas już wszystko wiedzą a syntezatory mowy i rozpoznawanie jej to coś co istnieje. Wystarczy dopisać system uczący się (rozwijany od dziesięcioleci) i mamy towarzysza, który podpowie nam co kupić za prezent, pocieszy jak jest nam smutno, skomponuje piosenkę pasującą do sytuacji i po pewnym czasie zacznie się zastanawiać jak to jest mieć ciało. Film polecam nie tylko informatykom (którzy i tak są zakochani w swoich maszynach) ale wszystkim. Chociaż z drugiej strony techno-świry będą odbierać film po prostu inaczej inaczej.