Informatycy są postrzegani jako osobnik noco-lubne. Może to wynikać z prostych zależności typu noc=zero przeszkadzania. No ale noc (a potem dzień) jakoś trzeba przeżyć, a prawa natury nie dają się łatwo oszukać i jedna zarwana noc to czasami 2 dni odsypiania. Jest więc problem, z którym trzeba sobie poradzić. Na początek odrzucam wszelkie koncepcje polepszania koncentracji i wydłużania czasu pracy organizmu przez środki nielegalne. Po drugie wszelkie napoje nie izotoniczne też spisuję na straty bo po chwilowym kopie następuje upominanie się organizmu o prawidłową dawkę odpoczynku. Pozostaje więc nieśmiertelna kawa. Ten czarny płyn napędzający jest dla mnie tym samym czym dla palacza papieros. Nie sięgam po kawę tak często jak ludzie sięgają po papierosa, ale może przez to bardziej celebruję tą chwilę. Przez to także lubię kawy dobre gatunkowo i jak mam wypić cokolwiek to wolę nie wypić niczego.
A teraz pewna historia, która pokazuje jak w okolicy jest postrzegane picie kawy (i czemu nie ma kawiarni).
Mając wolne popołudnie zebraliśmy całą ferajnę aby odwiedzić nowy obiekt gastronomiczno-wypoczynkowy. Można tam zamówić świeżo zabitą rybkę, jakieś fast food'y, napić się kilku rodzajów piwa, a dzieciarnia ma plac zabaw. Wszystko ładnie urządzone i na uboczu. Czas więc oddać się przyjemności wypicie popołudniowej kawy. I tutaj totalna porażka. Kawy są 2: parzona i rozpuszczalna. W pierwszej chwili myślałem, że się przesłyszałem więc nerwowo zacząłem szukać wzrokiem jakiegoś ekspresu normalnego lub ciśnieniowego. Pan za ladą jednak potwierdził moje przypuszczenia i trzeba było zamówić kawę rozpuszczalną (kawy typu "plujka" lub "z gruntem" nie toleruję). Podanie kawy też odbyło się z wpadką bo zamiast dwóch dostaliśmy jedną sztukę, a do tego cukier został podany w torebkach herbaty Lipton. Kawa oczywiście była z tych "nie do wypicia". Lokal został opuszczony.
Może u nas jest tylko moda na picie alkoholi i nikt nie zwraca uwagi na kawę? Albo inaczej. Skoro właściciel pije tylko kawę zalewaną to sobie dośpiewał że reszta też taką pije?
Po drugiej stronie barykady jest wspomnienie małej knajpki góralskiej przy trasie narciarsko-rowerowej, gdzie podano bardzo dobrą kawę z szarlotką na ciepło. Bardzo miłe wspomnienie i kilkanaście minut delektowania się i kawą i ciastem.