Pisanie o świadomości użytkowania obecnych technologii już chyba mi się znudziło, ale nadal mnie zaskakuje to jak ludzie nie łączą pewnych faktów z tym związanych. Wczoraj dzwoni mi telefon i znajoma mówi że znowu nie ma Internetu i czy mogę coś z tym zrobić. Sytuacja wygląda o tyle ciekawie, że od kiedy posiadają laptopa z z Windowsem 8 to od czasu do czasu traci on łączność bezprzewodową (choć widzi sieci w zasięgu). Po kilku próbach tłumaczenia co ma kliknąć padło słynne "to wejdź na komputer zdalnie i zobacz co jest nie tak". Tutaj z mojej strony pojawiła się dłuższa cisza w słuchawce, a procesy myślowe krążyły wokół określenia WTF? Tłumaczenie przez kilka minut, że nie działa sieć nie przełożyło się na wniosek, że się nie da wejść zdalnie. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że mogłem wejść na router (bo on działał poprawnie), ale ten nie ma opcji DDNS (stary model) i miał wyłączoną opcję zarządzania od strony WAN'u. Pewnie zakończy się to moim przyjazdem i naprawą na miejscu. Tak czy inaczej gdy ktoś poczuje wygodę zdalnego naprawiania awarii to potem chce mieć to jako lekarstwo na wszelakie awarie, a to tak nie działa i porównania do lekarstw na wszystko są zbędne.