Nikt z nas nie lubi jak dzwoni ktoś aby nam coś sprzedać lub namówić na jakąś mega-hiper-extra promocję. Zwykle spławienie takiego telefonicznego natręta nie trwa długo. Problem w tym jak zaczyna się robić z tego łańcuszek i wcale nie mówię o sieciach komórkowych, telewizji satelitarnej czy sprzedawcach kołder. Mówię o Microsoft. Co pewien czas podsyłają mi informacje o nowych produktach, promocjach czy wydarzeniach i to jest Ok bo mogę coś przeczytać, ale nie muszę. Jednak w zeszłym tygodniu machina marketingowa mnie powaliła. Dzwoni mianowicie jakaś pani i pyta czy otrzymałem maila z informacją o możliwości uprgade'u z WinXP PRO oraz Win Vista do Windows 7 w promocyjnej cenie. Szybkie wyszukiwanie i nie mam takiego maila. Pani była na tyle miła że potwierdziła maila i powiedziała że podeśle go. No dobra myślę sobie, pewnie sprawdzają czy do wszystkich dotarły informacje. Następnego dnia dzwoni inna pani i pyta czy mail dotarł. No a skoro dotarł to czy jestem tym zainteresowany. Ponieważ byłem to pani powiedziała że w takim razie ona to notuje i ktoś się ze mną skontaktuje. Kolejny dzień, kolejny telefon i tym razem rozmowa o tym co by było potrzebne, ile sztuk i tym podobne rzeczy. Pytam na koniec jakie są ceny bo na razie to rozmowa jest taka bardzo teoretyczna. W sprawie cen to trzeba kontaktu z partnerem Microsoft więc notatka poszła i proszę czekać na kontakt. Dzisiaj dostaję maila (no w końcu), że pani chciała się do mnie dodzwonić (no co jest?) ale nie mogła. Oczywiście nadal nie znam ceny.
Ja rozumiem że jest decentralizacja w wielu dziedzinach, ale aby mieć tak rozbudowaną machinę marketingową? Jak jakaś firma do mnie dzwoni bo chce mi coś sprzedać to robi wszystko aby zamówienie było złożone podczas tej rozmowy, ewentualnie zaraz po niej. A tu, potwierdzenia do potwierdzeń do informacji do zapytania o cenę. Po takim łańcuszku telefonicznym wiem że nie takiej współpracy oczekuje się od takiego giganta jakim jest M$.