A wszystkiemu winny wiatr. No wiało przez weekend dość mocno, a ponieważ mam linię telefoniczną na słupach, a przy jednym ze słupów są drzewa, to dmuchnęło mocniej, drzew się bujnęły i po linii. Zgłoszenie awarii poszło i już po godzinie czasu (w niedzielę dodajmy) przyjechał technik. Niestety sąsiadka, przez której posesję idzie linia (w zasadzie nad której posesją idzie linia) nie wyraziła zgody na wejście na posesję aby przerzucić kabel. No i zonk bo technik nie widzi innej możliwości jak zmianę miejsca gdzie będzie słup, tak aby nie kolidowało to z prywatną własnością. No ale po wymianie zdań i poglądów doszło do tego że napisana będzie notatka o przeniesienie na którąś z działek przyległych. Dzisiaj (poniedziałek) dzwoni telefon z Orange (od których ma telefon stacjonarny i łącze internetowe) i pan oświadcza mi że w związku z awarią i brakiem możliwości dokonania naprawy sugerują aby zerwać umowę (pan użył sformułowania "wyłączyć działanie usług"). No qrde przecież miało być przeniesienie słupa i po kłopocie. Wygląda na to, że dla nich zerwanie umowy to rzecz łatwa. Muszę sprawdzić czy są jakieś sankcje (względem ich) gdy zostanie zerwana umowa czasowa.