To jakaś plaga już jest. 8 na 10 ostatnich awarii to właśnie walnięty dysk. Rodzaje uszkodzeń bardzo różne, ale najczęściej elektronika i mechanika. Jeden brzmiał jakby tępym narzędziem ktoś próbował odczytać dane z talerzy jak z płyty winylowej. No i nie jest dobrze ponieważ przy obecnych cenach dysków ludzie łapią się za głowę dwa razy: raz gdy się dowiadują, że niestety to co tam było może i nadal tam jest, ale nie da się tego czegoś odczytać, a drugi raz jak się dowiadują ile kosztuje nowy dysk. Ceny faktycznie od kilku miesięcy zwariowały, dla tego część osób decyduje się na "używki", tak aby tylko mieć system i dostać się do Internetu. No i tu ostatnio złapałem się na tym, że w zasadzie sam przestaje potrzebować komputera z potężnym dyskiem, a to co potrzebuje to w miarę dobrą maszynę, z której dostęp do Internetu. Dane w postaci zdjęć, filmów i innego ustrojstwa trzymał bym na jakiejś malej, domowej macierzy. To chyba niezły pomysł?