Już pisałem kiedyś, że komputer potrzebuje powietrza do prawidłowej pracy (nie liczę komputerów chłodzonych wodą czy azotem). Laptopy to dodatkowo stworzenia lubiące czystość bardziej od zwykłych blaszaków, którym nawet pokaźne ilości kurzu nie przeszkadzają za bardzo – na jakiś czas.
Dostałem laptopa z awarią polegającą na nie włączaniu się i oczywiście pytanie "co to jest". Dzień był dość nerwowy, ale powstrzymałem się od tekstu typu "padł mi telepator", albo "padły ciućłaczki do bulgatorka". Wieczorkiem siadłem do lapka na początek usuwając wszystkie pamięci, HDD i DVD ROM oraz kartę WLAN. Nadal się nie włącza czyli trzeba powalczyć. Kolejne elementy były wywalane i tak została czysta płyta z samym chłodzeniem i BINGO – dzieła. No tak, ale co powodowało nie działanie? Otóż użyszkodnik owego lapka zachlapał czymś lepkim w okolicach czujnika stykowego zamknięcia matrycy. Lapek działał, został zachlapany, matryca została zamknięta, przycisk się zakleił na stałe. Laptop nie chciał sięwłączyć bo myślał że matryca jest ciągle zamknięta.