Menu Zamknij

Prometeusz czyli jak nagrać film, który nie trzyma się kupy

Miałem już prawie gotowy inny wpis, ale ze względu na premierę filmu Prometeusz po prostu muszę coś napisać … ku przestrodze.
Nie nastawiałem się jakoś bardzo na ten film, jak to miało miejsce np. przy The Avengers. Po prostu skoro to ma być opowiedzenie historii o Obcych no to już z czystego obowiązku trzeba było się wybrać. Wychodzi jednak na to że wcale nie trzeba było. Film nie ma nic z klimatu ani jednej części filmów o obcych (nawet ostatniej). W zasadzie to ….
UWAGA BĘDĄ SPOILERY
W zasadzie to ten film nie wiem po co powstał. Miał opowiedzieć historię powstania obcych (przynajmniej tak mi się wydawało i to sugeruje ostatnia scena), ale rok akcji to 2093, a przecież w filmie Alien Vs. Predator (rok akcji to czasy obecne)obcy już są. Jak w takim razie znaleźli się na ziemi (i byli tam już od setek lat) skoro teraz zostało powiedziane, że dopiero się wytworzyli. Czy reżyser przypadkiem nie zapomniał że po nakręceniu pierwszej części powstawały kolejne filmy o obcym?
W samym filmie jest również wiele dziwnych akcji i kilka bzdur. Pierwsza z nich to akcja zaginięcia dwóch archeologów. Widzimy jak kapitan statku rozmawia z nimi i widzi ich na holograficznej mapie jednak kilka chwil później pyta się o ich pozycję, a następnie wyruszając na poszukiwania nie idzie w ostatnio podaną pozycję tylko nawołują ich. Przecież oni mają lokalizatory w skafandrach. WTF? Na serio takich akcji było tyle że co chwila zastanawiałem się czy to nie jest jakaś wersja sprzed ostatniego montażu. "Twoi archeolodzy zginęli" powiedział android do głównej bohaterki, tylko że scenę ich domniemanej śmierci widzimy za 2 sceny. Co on chciał zagrać na jej uczuciach? Android? Serio? A no i w filmie nazywa się go robotem a nie androidem. Swoją drogą jego zachowanie czasami jest wręcz kretyńskie, ale może to błąd programu? No i jeszcze scena w której bohaterka robi sobie aborcję, miejsce cięcia zostaje zasklepione zszywaczami, a następnie pani biega sobie po statku. WTF 2? Ja wiem że sobie coś wstrzykiwała, ale to nie było znieczulenie miejscowe bo podczas zabiegu reagowała na każde działanie maszyny operującej. A no i był błąd w tłumaczeniu. Robot (maszyna operująca) mówi że robi dezynfekcję (chodzi o miejsce nacięcia), a tłumaczenie poszło "podaję znieczulenie". No qrde to już nawet tłumacza mieli z odzysku?
To co napisałem to tylko kilka z na serio kretyńskich rzeczy jakie pojawiają się w filmie, a jest ich sporo. Czego nie ma to łączności widza z jakimkolwiek z bohaterów. W każdej części był ktoś (nie licząc pani Riplay) kto był ciekawy. Tutaj mamy mięso armatnie, bo w końcu prawie wszyscy giną. A no i jest też scena porno jak to jeden obcy zapładnia drugiego.
Podsumowując, ten film albo nie powinien opowiadać o obcym (naszym kochanym obcym) i w tedy zaliczył bym to jako kino S-F klasy B, albo powinien być najpierw oceniony przez fanów serii. Wiem że zawsze będzie ktoś narzekać na kontynuacje, rebooty czy prequele, ale poprzez Star Trek widać że da się.
Oby Batman nie był taką wtopą.